Siemka ;)
Francesca
-Pablo!- Krzyknęłam.- Dlaczego pozwoliłeś mu wyjść? On Jej nie znajdzie, zwariowałeś? Jest tu pierwszy raz w życiu, powinniśmy zadzwonić po policję!
-Francesco uspokój się, Leon to porządny chłopak i nie pozwoli, by stało się coś złego.
Jasne, łatwo było mu mówić, bo to nie Jego przyjaciółka zaginęła. Ale z drugiej strony... Pewnie nie chciał okazywać Nam, że się boi, by nie wywołać większego zamieszania. A w głębi duszy serce biło mu jak szalone, przecież gdyby Angie dowiedziała się, że zgubił Violettę nie wybaczyłaby mu tego, a to byłby dla Niego jeszcze większy cios, niż ten, że... Umawia się teraz z panem Germanem, a Jego odstawiła na bok mimo wszystkich starań, by Ją zdobyć.
-Oo Tomas, uważaj.- Zawołałam, kiedy wpadł na mnie przechodząc obok. - Chyba nigdzie się nie wybierasz co?
Na te słowa wyraźnie się zmieszał, byłam na sto procent pewna, że chciał szukać Violi, a Ja mu w tym przeszkodziłam.
-Tom.. Leon Ją znajdzie, spokojnie, nic Jej nie będzie!- Spojrzałam na Niego.- No chodź.- Uśmiechnęłam się i pociągnęłam Go za rękę w stronę dużej sali.
Camila
Siedziałam sama w pokoju w świetle nocnej lampki, czytając jakąś beznadziejną książkę, ale nawet to wydawało się ciekawsze od ciągłego myślenia o moim uczuciu do Maxiego. Nie chciałam zniszczyć naszej przyjaźni tylko dlatego, że zachciało mi się w Nim zakochać, ale to nie była moja wina. Tak wyszło, co mogłam zrobić?
-Hej Cami, mogę wejść?- Spytał Maxi, uchylając lekko drzwi od pokoju.
-Oooo cześć! Tak jasne, wejdź.- W moim głosie słychać było nutkę radości.
-Przepraszam, że przychodzę tak późno, ale nuda mnie już zżera. Fran wywiało gdzieś z Tomasem, a Braco właśnie bierze kąpiel.. Ej Cami? Słuchasz mnie?
-Tak, tak, słucham Cię, jasne.- Odparłam, potrząsając nerwowo głową.- Tylko... Muszę Ci coś powiedzieć, coś bardzo ważnego.
-No to słucham!- Odparł uśmiechnięty.
Wzięłam głęboki wdech i poczułam, że to ten moment, kiedy trzeba powiedzieć o uczuciach, nie mogłam dłużej w sobie tego dusić, to mnie męczyło.
-Podobasz mi się.- Odparłam szybko.- Sorry... Tak wyszło..- Spuściłam głowę w dół, a moja twarz zrobiła się cała bordowa ze wstydu.
Violetta
Według moich obliczeń siedziałam już w tym samym miejscu dobrą godzinę. Chciałam się przenieść, ale nie wiedziałam, czy w ten sposób oddalę się, czy też zbliżę do hotelu. Uznałam więc, że rozsądnie będzie zostać tu i czekać na pomoc. Spojrzałam na telefon, próbowałam go włączyć. Na marne, bateria rozładowała się do zera. Pomyślałam, że dobrze chociaż, że nie pada. Wtedy do końca znienawidziłabym świat. Czułam w głębi duszy, że ktoś mnie szuka, Pablo na pewno podjął odpowiednie kroki. Cierpliwość. Tego w tej chwili mi brakowało. Ile bym oddała, by siedzieć teraz w cieple kominka przytulona do Leona. Nagle, kiedy tak wyobrażałam sobie swoje wymarzone chwile przypomniałam sobie o tym jak mnie potraktował, dając tym samym satysfakcję Ludmile. Z jednej strony byłam na Niego strasznie wściekła, obwiniałam Go za całe to wydarzenie, ale z drugiej.. Kochałam Go, naprawdę.
-Muzyka!- Pomyślałam w jednej chwili.- Ona zawsze poprawia nastrój!
Wstałam więc spod murka, rozejrzałam się dookoła, czy nikogo nie ma i zaczęłam śpiewać jedną z moich ulubionych piosenek Te creo.
Biegłem przez około piętnaście minut bez przerwy, to tu, to tam. Ale na marne. Do tej pory nie znalazłem Violetty. Przecież nie mogła odejść daleko, nie jest na tyle głupia. Byłem cały zdyszany, przystałem więc na chwilę pod drzwiami cukierni. Lecz nie na długo, chęć przytulenia Jej i powiedzenia jak bardzo się o Nią bałem była silniejsza niż moje zmęczenie. Rozejrzałem się, mogłem biec, albo w prawo, albo prosto. Dokąd miałem się udać? Postanowiłem, że posłucham głosu serca, a ono podpowiadało mi by udać się prosto. Po drodze minąłem kilku przechodniów, którzy patrzyli na mnie dziwnie. Do ich tradycji na pewno nie należało bieganie po nocach po francuskich uliczkach. W pewnym momencie zadzwonił telefon.
-Leon? I co? Znalazłeś ją?- Odezwał się głos Francesci.
-Nie.. Jeszcze nie, zupełnie nie wiem, gdzie iść.
-Eh.. No dobrze.. Tylko! Zadzwoń jak już będziecie wracać!- Powiedziała, rozłączając się.
Nagle zamarłem, poczułem się jakbym odnalazł największe szczęście na ziemni, ale tak to właśnie było. Kilkanaście metrów przede mną stała Violetta. Aż łezka zakręciła mi się w oku, gdy ją ujrzałem. Ale chwila... Nie była sama, tuż obok niej stał chłopak. Znałem Go, zdecydowanie kogoś mi przypominał. Podszedłem bliżej, by mu się przyjrzeć. Tak, teraz już wiedziałem kto to, oczywiście, że Go znałem!
Nie wiem, czy to dobrze, że codziennie dodaje coś nowego, ale mnie tu strasznie ciągnie i nie mogę się powstrzymać no ;<
Na razie! ;)
TOMAS? TOMAS? TOMAS???????????
OdpowiedzUsuńNie wierzę! Ale Tomas przecież jest z Francescą... BRACO? Może się wykąpał i ją znalazł xD
Super, że piszesz codziennie, mnie też ciągnie do Twojego bloga :P
Ja też muszę pisać codziennie, bo nie wytrzymuję :P
Myślę, że Tomas ją znalazł, jakoś tak. Ale Leon jest słodki:P Ale dlaczego szedł z Ludmiłą? CO ZA NAPIĘCIE, LUBIĘ JAK DAJĘ POMYSŁ, A POTEM TRZYMANA JESTEM W NAPIĘCIU ;D
zapraszam do siebie, jutro LUB EJSZCZE DZISIAAJ!
3 Rozdział :) http://violetta-story.blogspot.com
Ale, jak Tomas?? Nie...przecież był z Franceską. ALe Leon on jest tak słodki i tak cudowny. Skrywam nadzieję że to właśnie z nim Violetta będzie :)
OdpowiedzUsuńNiech zgadnę... Tomas? Ja bym wolała żeby chociaż u ciebie to Leon był z Vilu. I to nawet bardzo dobrze, że codziennie dodajesz. Czekam na 8 rozdział. Zapraszam do mnie: violetta-poland.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHmmm... może braco/ nwm ale super czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńMim ! Nie no serio nie mam pomysłu kto to : ) Tomas z Fran , Braco śpiewa pod prysznicem , a Maxi u Cami , więc może Leon jednak był wcześniej w Paris ? Hmmm...
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo ciekawy :) Czekam na next. Pozdrawiam ileancaribatasie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńExtra rozdział! Czekam na kolejny!!!
OdpowiedzUsuńAndres może
OdpowiedzUsuń