piątek, 15 marca 2013

Rozdział I


Tego roku wakacje zapowiadają się wspaniale, wszystko nareszcie zaczęło się układać. Jade w końcu zniknęła z naszego życia, tata wyluzował odkąd zbliżył się do Angie, a ja zapomniałam o Tomasie. No... Przynajmniej tak mi się zdaje. A wracając do wakacji, będą świetne, bo spędzę je z moimi najlepszymi przyjaciółmi, ale niestety także z tymi mniej przyjacielskimi - Ludmiłą i Naty. W te słoneczne dni Studio 21 zorganizowało wyjazd na całe dwa miesiące do Paryża, abyśmy mogli dalej się rozwijać, a pomóc w tym mają nam wielcy profesjonaliści, a kto nimi będzie? Nie mamy zielonego pojęcia, ale o to właśnie chodzi, to ma być mega niespodzianka! Razem jedzie nas niewiele, niestety jak to powiedział Pablo nie każdy na to zasłużył. Okey... A mówiąc "niewiele" miałam na myśli Francescę, Camillę, Braco  Maxiego, Andresa, Ludmiłę, Natę, Tomasa, Leona no i... mnie. Zdaniem nauczycieli Studia wybrali najlepszą dziesiątką. Wow! Jak to brzmi... Jestem jedną z tych dziesięciu najlepszych. Czuję się trochę jakbym wygrała na loterii, albo została żoną księcia Harrego. Pewnie myślicie, że jestem totalną wariatką, ale muzyka to moje życie, nie umiałabym bez niej żyć. Cieszę się, że w końcu zrozumiał to mój tato i mogę spełniać swoje najskrytsze marzenia. Ap ropo taty... Gdzie on jest? Aaaach, no tak, pewnie w Resto Barze z Angie. To wspaniałe, że po tak długim czasie zrozumieli, że coś do siebie czują i postanowili dać sobie szansę, a ta wiedźma Jade została wykopana po tym jak ukradła biżuterię mojej zmarłej mamy Marii. Bardzo za nią tęsknię, chciałabym żeby zobaczyła mnie jaka jestem szczęśliwa, robiąc to co kocham, a jednocześnie robiąc to co kochała właśnie mama. Zostawiła po śmierci swój głos i dała go mnie, tak sobie tłumaczę. Ojciec uważa, że śpiewam identycznie jak ona, i czasem nawet kręci mu się łezka w oku, kiedy to robię. Nie dziwię mu się, była mu bliska, kochał ją niezmiernie, ale niestety los jest niesprawiedliwy, trzeba się z nim pogodzić i iść dalej. Teraz spotyka się z siostrą mojej mamy, Angie. Może to niezbyt ładne z Jego strony, ale w głębi duszy wiem, że mama właśnie tego by chciała, jej siostra jest o niebo lepsza od byłej narzeczonej taty, która wciskała mu co chwila tylko jakiś kit, udając, że Go kocha, a co najgorsza, udając, że kocha MNIE. To absurd, nie znosiła mnie. Zresztą... Z wzajemnością kochana Jade! Hmm... Do wyjazdu do Paryża zostały dwa dni, jejku, ale się cieszę! Zobaczę największe miasto miłości, chciałabym się właśnie tam zakochać. Wtedy byłabym na sto procent pewna, że to uczucie jest prawdziwe i nigdy nie zgaśnie. Tak... Cała ja, cała zalana dennymi marzeniami o wielkiej miłości. Także wracając do wyjazdu... Dwa dni... Kurczę! Muszę w takim razie iść jutro na zakupy z dziewczynami, musimy trochę zaszaleć, żeby nie wyskoczyć w mieście mody jak... No jak my, myślę, że to dobrze nas określa. Mamy swój własny styl i nie wstydzimy się go, ale jeśli chodzi o Paryż to trzeba wtopić się w tłum. Zresztą... Pożyjemy, zobaczymy, a jak! W tej chwili z kuchni do mojego nosa dolatuje śliczny zapach, pewnie Olga upichciła coś dobrego. Ona także jest taka wesoła i zabawna odkąd nie ma w domu tej czarownicy, która wszystkim dookoła psuła humor. Miałam rację, Olga upiekła nadziewanego indyka, na moje nie szczęście musimy czekać na naszą "parkę", żeby zasiąść do stołu, a mnie już ściska w żołądku na sam widok tego pysznego indyczka! Oho! Nareszcie, wrócili nasi zakochani. Podbiegłam do nich i przytuliłam ich mocno, jak ja ich kocham! Możemy więc zabrać się za jedzenie, mmm, ale jestem głodna. Wszyscy jak zwykle się ze mnie śmieją, ale prawda jest taka, że kiedy Jade odeszła wrócił mi mój apetyt sprzed lat. Jak na razie same plusy jej zniknięcia, wspaniale. Indyk był przepyszny, ale chyba Angie i tata nie mogą tego powiedzieć, bo cały czas tulili się do siebie i trzymali się za rączki. Ech, zakochani! Przeprosiłam wszystkich i odeszłam do stołu, pędząc do łazienki, by przygotować się do spania, jutro shopping z przyjaciółmi, będzie super zabawa. Tak, zdecydowanie, kiedy Camilla kupi sobie okulary z kaczką na środku, albo mega kolorowe spodnie, uwierzcie.. Jest do tego zdolna, i to ją czyni taką wyjątkową i kochaną. Szybko wyszczotkowałam zęby, rozpuściłam swoje brąz włosy, uśmiechnęłam się sama do siebie, patrząc w lustro. Widać na mojej twarzy szczęście, widać je w każdej mikroskopijnej części mojej twarzy, to cudowne uczucie, wierzę, że już zawsze taka będę-radosna, słoneczna, wesoła, promienista niczym słońce. Moja mama na pewno by tego chciała.


Mhm, pierwszy rozdział za mną, nie wiem jak wyszło, więc proszę o opinię, z góry dziękuję ;) Dobranoc ;3

3 komentarze:

  1. Wowww...Świetny rozdział .Czekam na kolejny : ))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wkręciłam się, już biegnę do drugiego !
    Zapraszam do mnie http://the-real-love-of-leonetta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń