piątek, 22 marca 2013

Rozdział VI

Piątek, piąteczek, piątunio *.* <3 
Jaram się tym weekendem jak Fretka Jeremiaszem! Pomijając fakt, że na nowo jestem chora ;< Ale do rzeczy, na początek chciałam powiedzieć, że wykorzystam dziś pewną propozycję poleconą przez "Stylowa Zuzia / S. Cookie" - tutaj Jej blog [LINK], którego serdecznie polecam. ;) A po drugie, zauważyłam, że większość pisze opowiadania z perspektywy różnych osób, chyba zrobię to samo, gdyż doszłam do wniosku, że trzeba pisać o każdym kto co czuje w danym momencie, myślę, że się w tym połapiecie, bo nad każdą "przemową" będę pisała imię tego, który teraz opowiada ;)

Violetta
 Byliśmy już po pierwszej lekcji śpiewu, której uczy nas miła pani o blond włosach nazywana Jan Smith. W tej chwili razem z Camilą siedzimy pod wielkim parasolem, ale to wcale nie ochrania nas przed słońcem.
-Chłopaki, szybciej z tymi lodami.- krzyknęła Cami w stronę Maxiego i Braco.
-Hmm, ciekawe jak bawi się Fran z Tomasem. -Zaśmiałyśmy się obie w pewnym momencie.
Tak, umówili się dziś na spacer, twierdząc, że tylko jako przyjaciele, ale każdy wie, że dziewczyna liczy na coś więcej.
-Proszę Violetto, to dla Ciebie, a to dla Camili.- Braco podał nam malinowe lody z posypką.
Rozkoszowałyśmy się nimi w cieple grzejącego słońca, rozmawiając jak zawsze.
-Hej.. Czy to nie Ludmiła idzie z Leonem?- Spytał nagle Maxi, uważnie przyglądając się nadchodzącym postaciom.
Rzeczywiście, to byli oni. Ale co oni robili razem?! Nie ukrywam, że zrobiłam się ciut zazdrosna, ale przecież nie zabronię mu z nią rozmawiać.
-Możemy się dosiąść?- Rzucił nagle Leon w naszą stronę, puszczając mi oczko.
-Tak jasne, siadajcie.- Cami machnęła ręką na znak, że wszystko jej obojętne.
Ale mi nie było obojętne! Co tu robi Ludmiła?! Widać było, że przyszła tu tylko, by mnie wkurzać, przytulała się do Leona, patrząc na mnie spod kąta oka. A on? On nie robił najwidoczniej z tego problemu, jakby mu to pasowało... Zupełnie jakby tego właśnie tego chciał, a ja? W końcu nie wytrzymałam, podeszłam do niej i... Mój lód wylądował na Jej nowej błyszczącej bluzce. Ludmiła się wściekła, a do mnie dopiero teraz dotarło co zrobiłam, nigdy taka nie byłam, nie rozumiem co się ze mną stało.
-Violetto! Co ty robisz?!- Wrzasnął Leon, próbując zetrzeć plamę z bluzki Ludmiły.
Nie odpowiedziałam spoglądając na przyjaciół. Cała ich trójka wytrzeszczyła oczy, a buzie otworzyły im się z wrażenia, że ktoś tak poważnie z Nią zadarł. Chciałam stamtąd uciec, najlepiej wcale nie wrócić, czułam się okropnie. Odwróciłam się od nich i pobiegłam przed siebie. 
Fran 
-Pięknie tu prawda?- Spytałam, uśmiechając się szeroko do Tomasa.
-Co? Ee.. Tak, tak, masz rację.- Wybełkotał.
-Hej, znów mnie nie słuchasz? Co jest? Coś się stało?- Zapytałam wyraźnie zaniepokojona.
Pewnie znów zakochał się w jakiejś dziewczynie bez wzajemności, dlaczego nie mógł zakochać się we mnie?! To mnie potrzebuje...
-Nie.. Nic.. Tylko chciałem powiedzieć Ci...- Nagle urwał rzucając mi zalotny uśmiech.- Uważaj!- I wrzucił mnie do fontanny pełnej wody. 
-Aaa! Tomas! Jesteś okropny!!- Wrzeszczałam, ile tylko miałam sił. 
-Tak wiem o tym!- Śmiał się w niebo głosy, kiedy mi zamarzały nogi.
Z jednej strony byłam na Niego zła, ta woda naprawdę była zimna, ale z drugiej odebrałam to jako podryw, chłopaki często mają szalone pomysły na to, by zbliżyć się trochę do swojej wybranki. Postanowiłam więc nie przejmować się tym i cieszyć się Jego obecnością, którą w każdej chwili może popsuć hmm... Na przykład Ludmiła i Naty! 
Leon
-Co za wstrętna dziewczyna! Yyysz! Jak ja Jej nienawidzę!- Krzyczała Ludmiła, kręcąc się niecierpliwie w kółko. - Ale ty mnie obroniłeś przed tą wariatką...- Podeszła do mnie i pogładziła mnie po policzku.
-Ludmiła! Przestań! Źle zrobiłem, niepotrzebnie tak na nią nawrzeszczałem... I wiesz co? To wszystko Twoja wina!- Wycedziłem jej prosto w twarz, aż odskoczyła.
Ona jednak zaczęła prawić mi morały, że to na Nią zasługuje i z Nią powinienem być, nudziła mnie już tymi tekstami "Ty przystojny, Ja śliczna, Ty zdolny, Ja mam tylu przyjaciół" i bla bla bla... Musiałem dać Jej do zrozumienia, że między Nami wszystko skończone i nigdy już z Nią nie będę, tak naprawdę ani razu Jej nie kochałem, nie wiem dlaczego z Nią byłem. Mydliła mi oczy, myślałem, że jak będę obok Niej to wszyscy będą mi zazdrościć, a ja przez to będę jeszcze fajniejszy. Ale w życiu nie o to chodzi, zdałem sobie z tego sprawę. Chcesz być szczęśliwym? Bądź sobą! Od dna dzisiejszego to moje motto życiowe.
-To co, zaczniemy od nowa?- Rzuciła swój głupi uśmiech w Moją stronę.
Zmarszczyłem brwi ze zdziwienia, że ma czelność o to pytać, i kto tu był wariatką.
-Nie.-Odpowiedziałem stanowczo, patrząc Jej w oczy. -Idę szukać Violetty. 
Odwróciłem się tylko, by spojrzeć na jej reakcję, chyba jeszcze nikt nie dał Jej takiego kosza, ale byłem z tego dumny. Powinna się nauczyć, że nie jest dzieckiem, które zawsze dostaje wszystko czego chce.
-Nie? Nie.. Nie?- Pytała sama siebie wyraźnie bardzo zdziwiona.
Violetta
-Dlaczego? Dlaczego Leon tak zareagował?- Szłam bokiem ulicy, nie wiedząc dokąd zmierzam. Chciałam stąd uciec, ile bym oddała, żeby Angie czy tata byli teraz przy mnie. Tylko pomyślałam o tacie i dosłownie spadł mi z nieba. Odebrałam telefon.
-Cześć córeczko!-Powiedział uradowany.
-Hej tato.- Odpowiedziałam najweselej jak mogłam.
-Wszystko w porządku? Dobrze się bawisz?
-Tak, tak...Jest wspaniale.- Skłamałam. - Tato... Nie mogę teraz rozmawiać, zadzwonię później, pozdrów i ucałuj ode mnie wszystkich! Kocham i tęsknię!- Rozłączyłam się.
Rozejrzałam się dookoła, nie wiedziałam gdzie jestem, na dworze było już prawie ciemno, a ja czułam chłodny powiew wiatru na ramionach.
-Zgubiłam się? Zgubiłam!- Wpadłam w panikę, a w moich oczach pojawiły się już pierwsze łzy.
-Dzień dobry! Przepraszam... Wie pan którędy do najbliższego hotelu?- Spytałam nie zważając na okoliczności jakiegoś przechodnia. Niestety, mówił tylko po francusku i totalnie mnie nie rozumiał.
-Jestem zgubiona...- Upadłam na ziemię, opierając się o murek i zakrywając twarz w dłoniach. Co ja teraz zrobię? W dodatku rozładował mi się telefon, nie ma do kogo zadzwonić. Ale na pewno wszyscy mnie już szukają. A jeśli nie? Jeśli cieszą się, że w końcu od nich odeszłam? Tysiące myśli przychodziło mi teraz do głowy i żadna z nich nie poprawiła mi nastroju. Jak na razie mój pobyt tutaj nie przyniósł nic dobrego!
Leon
-Cześć, jest Violetta?- Spytałem, wchodząc do pokoju dziewczyn.
-Nie, nie ma. Nie widziałyśmy jej od tej afery z bluzką Ludmiły. Myślałyśmy, że jest z Tobą.- Odparły Fran i Cami.
W tym momencie wystraszyłem się. W takim razie gdzie ona mogła być? W głębi serca miałem tylko nadzieję, że nic jej nie jest i za chwilę wróci. Pomyślałem, że do Niej zadzwonię, dlaczego wcześniej na to nie wpadłem! Niestety... Komórka nie odpowiadała. Musiał jej paść telefon, albo ktoś ją porwał... I siedzi teraz zamknięta w jakimś bunkrze cała wystraszona iii... Koleś! Uspokój się!-Pomyślałem. 
Nic jej nie jest, muszę w to wierzyć, ale mimo to musiałem zacząć poszukiwania. Camila i Francesca też wydawały się już dosyć poddenerwowane, twierdziły, że to nie w jej stylu tak uciekać, byłem tego samego zdania.
-Pablo! Pablo!- Zacząłem krzyczeć tak, że chyba usłyszeli mnie wszyscy.
Tak musiało być, bo za chwilę każdy był na dole dowiedzieć się co się stało.
-Co się stało Leon? Czemu tak krzyczysz?- Zapytał Pablo, który chyba właśnie brał prysznic, bo stał przede mną w samym szlafroku. 
-Violetta zniknęła...- Spuściłem głowę w dół, próbując zahamować łzy napływające mi do oczu.
Pablo nie mógł uwierzyć, złapał się za głowę i nerwowo wzdychał. Nie wiem co chciał zrobić, zadzwonić na policję? Poczekać, aż sama się znajdzie? Tak czy siak... Ja nie mogłem dłużej zwlekać, musiałem iść jej poszukać. Osobiście. Od dłuższego czasu stała się częścią mojego serca, nie mogłem pozwolić na to, by ją teraz stracić. Kochałem ją. Nie pytając nikogo o zdanie wybiegłem z hotelu niczym struś pędziwiatr. 
-Leon! Zatrzymaj się! Przecież ty nie znasz miasta, jest ciemno! Leon! Wracaj!- Słyszałem za sobą krzyki, tych którzy chcieli mnie zatrzymać, ale mnie nic nie zdołało powstrzymać, nie teraz.

I jak? Pisać tak, czy tak jak przedtem? Mi osobiście podoba się bardziej takie "tworzenie", bo łatwiej mi przychodzi wszystko do głowy ^^
Zapraszam do oceniania, a ja zmykam, cześć! ;*

A na początek weekendu łapcie rozśpiewane dziewczyny!

5 komentarzy:

  1. Hehe.Słodziaśnie *.* Mój dopiero jutro bo mama w pogoni za szlabanem sis. zapomniała mojej ładowarki do komapa -,-

    OdpowiedzUsuń
  2. Leon <3 Mam nadzieję, że to Leon ją znajdzie i tam między nimi do czegoś dojdzie...ach moja wyobraźnia. Czekam z niecierpliwością na następny. A i takie pisane perspektywą innych jest fajna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za polecenie i wykorzystanie mojego pomysłu :D
    A obserwuję :)
    Leon może ją znaleźć, jak mówiła Paulina, albo Tomas, dla pikantności :) Szczerze, to możesz tak pisać, naprawdę :)
    Buziaki, zapraszam do siebie- II rozdział!!!
    http://violetta-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój blog został nominowany do Liebster Awards. Więcej na:http://paulina-onedirection.blogspot.com/2013/03/liebster-awards.ht

    OdpowiedzUsuń